WFRP 4ed. - uwagi do wersji papierowej


W końcu dotarł... Rzecz jasna lekko uszkodzony (kurierzy nie zawodzą jak widać), ale nic to! Ważne, że wreszcie jest!

Okładka jest bardzo ciekawa. Pomijając grafiki - literki są wypukłe. Przy pierwszym kontakcie aż mnie dreszcz przeszedł - Chaos zagościł nawet tutaj? A poważniej - bardzo fajna inicjatywa. To może drobiazg, ale na takich drobiazgach buduje się klimat. Duży plus.

Rzuciłem się na niego jak krasnoludzki Zabójca Trolli na bandę zielonoskórców. Początkowo miałem zamiar porównywać tekst z wersją z PDF-a, ale szybko porzuciłem ten pomysł - zbyt zaburzałoby to przyjemność czytania.

Od razu rzucił mi się w oczy fakt przetłumaczenia napisu na jednym z początkowych obrazków. W PDF-ie mnie to nieco irytowało, ale założyłem, że w wersji ostatecznej zostanie to poprawione. Jak widać się nie myliłem.

Pojawiła się mapa Reiklandu (na 2 stronie okładki oraz stronie obok, oraz na 3 stronie okładki i stronie poprzedzającej). Niewiele da się z tego wywnioskować jeśli chodzi o informacje kartograficzne, ale wygląda naprawdę ładnie - a o to przecież chodzi. Zawiesiłbym sobie taką mapę na ścianie mojej Twierdzy.

Skoro już przy ilustracjach jesteśmy - bardzo mi się podobają. Zarówno tematycznie jak i technicznie. Naprawdę budują nastrój podczas czytania. I są - moim zdaniem - bardzo Warhammerowe (fakt, że kolorowe, co może irytować dinozaurów - ale trzymają i budują klimat).

Wykonanie jest bez zarzutu - dla kogoś kto pamięta 1ed to niebo a ziemia (ale 2ed też była wydana bardzo porządnie). Ciężko tu chwalić za coś, co jest po prostu standardem. Ale pochwalę i tak. Twarda okładka i zakładka czynią z tego podręcznika książkę z wyższej półki. Wyżej to już tylko oprawa ze skóry jest.

Różnice z PDFem nie są tak naprawdę ważne - w końcu to tłumaczenie, więc sens został zachowany. Jakiekolwiek literówki pomijam jako nieistotne.

Cóż tu dużo pisać. Trzymać w rękach książkę to dużo. A trzymać WFRP to coś godnego odnotowania...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

WFRP 4ed - recenzja

Poradnik Staroświatowca - recenzja

4 edycja